W XVII wieku rosły tu dębowe lasy, rozciągały się stawy, łąki i pola. Były to zupełne przedpola Warszawy. Jan III Sobieski, będąc jeszcze hetmanem, przyjeżdżał tu na łowy i na nabożeństwa do pobliskiego klasztoru kamedułów.
Tereny
we wsi Pólków, już jako król, zakupił z myślą o powstaniu prywatnej rezydencji,
mając zwłaszcza na uwadze życzenie swej ukochanej żony, Marii Kazimiery.
Królowa wybrała na ten cel właśnie to niewielkie wzgórze, wśród lasów. Swą nową
siedzibę nazwała z francuska Marie Mont, co przetrwało do dziś w nazwie
Marymont. Król chętnie polował na Marymoncie, a na odpoczynek zjeżdżał do pałacyku
na wzgórzu nad Wisłą.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego dostępu do wybranych treści. Jeśli chcesz zyskać dostęp do wszystkich artykułów, wykup prenumeratę.
Granice
posiadłości królewskiej biegły na południu wzdłuż obecnej ul. Bieniawskiej do
skrzyżowania ul. Marii Kazimiery z ul. Potocką. Od wschodu sięgały ul. Jelinka,
od zachodu ul. Marymonckiej. Północną granicę wyznaczał Las Bielański.
Pałac
powstał w latach 1691–1696, zaprojektowany został przez architekta
królewskiego, Tylmana z Gameren. Był pięknym i przemyślanym dziełem architektonicznym.

Od
samego początku pełnił funkcję letniej rezydencji i pawilonu rozrywkowo –
wypoczynkowego oraz willi myśliwskiej Jana III.
Budowlę
na planie kwadratu, z zewnętrznymi schodami, usytuowano na około 10-metrowym
wzgórzu na dwustopniowym tarasie. Przykrywał ją namiotowy dach, zwieńczony
ozdobną wieżyczką w formie wspartej na kolumnienkach kopuły z figurą orła.
Wszystkie elewacje pałacyku zostały symetrycznie ukształtowane za pomocą ram i
pseudopilastrów. Na parterze znajdowało się kilka pokojów do prywatnego użytku
pary królewskiej, a na piętrze – sala reprezentacyjna w kształcie krzyża, z małymi
gabinetami w narożnikach. Z tej sali rozpościerał się malowniczy widok na Wisłę,
młyny na Rudawce i Las Bielański.
Otoczenie
pałacu zaprojektowane zostało z równą elegancją i dbałością zarówno o szczegóły,
jak i widok ogólny. Wokół roztaczał się park wzorowany na ogrodach francuskich
z czasów Ludwika XIV. Długie i kręte alejki, dwa jeziorka, wąwóz i wiślany
cypel tworzyły wymarzone miejsce do spacerów. Kanał Królewski o długości 600
metrów służył do przejażdżek łódkami.
Z
tej przyjemności często korzystała królowa wraz ze swą świtą i gośćmi. Liczne źródła
u wylotu wąwozu zaopatrywały kanał w wodę, dodając malowniczości parkowi. Nieco
niżej na wzgórzu, bliżej Wisły, usytuowane zostały dwa budynki pełniące funkcję
kuchni i domu dla służby.
W
tym pałacu, w roku 1683, doszło do historycznego spotkania króla Jana III
Sobieskiego z posłem austriackim Wilczkiem, któremu król przyrzekł udział
Polski w wyprawie na Turków pod Wiedeń.
Najwcześniejszy
widok tej budowli ukazuje XVIII-wieczna grafika Moritza Bodenehra, artysty
pracującego dla saskiego dworu w Dreźnie. Istnieje jeszcze kilka rysunków
Marymontu, zachowanych w Saskim Krajowym Archiwum Głównym w Dreźnie, lecz są
one trudno dostępne.
Po
śmierci męża królowa Marysieńka korzystała z pałacu do momentu wyjazdu do Włoch.
Po jej śmierci pałac odziedziczył królewicz Konstanty. Niestety nie przyczynił
się do rozkwitu posiadłości, pałac popadł w zapomnienie.
W
1727 r. rezydencję odkupił od Sobieskich August II Mocny. Następnie posiadłość
przejął jego syn, August III. Pierwszy z Sasów dokonał gruntownej przebudowy pałacu,
założył też duży zwierzyniec. Powstał ogród ozdobny, zaprowadzone zostały
winnice, zbudowano pawilony dla polujących na wilki, domki dla łowczych.
Organizowano doroczne winobrania oraz występy trup aktorskich. Obydwaj Sasowie
zjeżdżali tu często na przyjęcia i polowania. Traktowali Marymont jako pałacyk
myśliwski w czasie wypraw łowieckich w Lesie Bielańskim i w Puszczy Kampinoskiej.
August
II organizował te spotkania myśliwskie z niebywałym rozmachem. 100 lat później
„Kurier Warszawski” tak opisując jedno z największych polowań, podawał, że do
lasu wpuszczono ogromną ilość zwierząt: 4 żubry, 3 niedźwiedzie, 44 jelenie,
200 saren, 80 dzików odyńców, które następnie przez 2-3 dni wybijano. Brało w
tym udział łącznie około 4900 osób: panów, paniczów, strzelców i chłopów
naganiających zwierzynę.

Jeszcze
większą fantazję myśliwską miał August III. Za sprawą księcia Hieronima Radziwiłła
na terenie od Lasu Bielańskiego do Marymontu w trybie przyspieszonym posadzono
las.
Pracowały
przy tym tysiące ludzi. Do tego lasu wpuszczono 600 sztuk najróżniejszej
zwierzyny: dziki, wilki, łosie, żubry i niedźwiedzie. W polowaniu udział wzięło
300 strzelców i kilka setek ogarów. Polowano dwa dni, a na koniec odbyła się
wystawna uczta. Biesiadę umilało 300 beczek przedniego węgrzyna. Radziwiłł wydał
na to przedsięwzięcie ponad milion złotych.
Wraz
ze śmiercią Augusta III skończyły się dla Marymontu czasy królewskie. Zgodnie z
obowiązującym prawem pałac przeszedł na własność elektorów saskich. A jako że
nie był im potrzebny, oddali go w dzierżawę.
Nowymi
użytkownikami byli kolejno: poseł angielski Wrought i marszałek koronny
Franciszek Rzewuski. Trzeba przyznać, że dbali o pałac. Anglik uporządkował
posesję oraz wybudował widokowy amfiteatr, a także udostępnił całość dla
publiczności. Polak, podobnie jak Sasowie, organizował polowania, dobudował
stajnie, zasadził szpaler krzewów. W przeciwieństwie do angielskiego
poprzednika, marszałek ogrodził ogród i park, zamykając teren dla osób
postronnych.
Pod
koniec wieku XVIII nadeszła insurekcja kościuszkowska. Pałacyk ocalał, ale
został sprzedany rządowi pruskiemu w 1796 roku. Znacznie gorzej została
potraktowana większość pozostałych budowli, które zostały doszczętnie spalone.
Dalsze
losy dawnej królewskiej rezydencji były bardzo zmienne. Wspominałam już o nich
w artykule w poprzednim, majowym numerze „Gazety Żoliborza”. Utworzono tu
kolejno: Szkołę Agronomiczną, koszary wojsk carskich, schronisko dla
nieuleczalnie chorych im. Św. Józefa, koszary wojska polskiego w dawnym budynku
Szkoły Agronomicznej, a w pałacu, pozbawionym już prawie zupełnie cech
zabytkowych, urządzono kaplicę, którą opiekowało się duszpasterstwo wojskowe.
Kaplica rozbudowana została do rozmiarów dość dużego kościoła, który –
odbudowany ze zniszczeń II wojny światowej – pełni do dziś swoje funkcje.
Obecnie związani są z nim księża marianie.
I
tu historia zatoczyła koło. Bowiem twórca pałacu na Marymoncie Jan III Sobieski
za swego spowiednika miał bł. o. Stanisława Papczyńskiego, założyciela
zgromadzenia marianów.