FLAMINIA rodzinna trattoria, specjalizująca się w kuchni rzymskiej, posiadająca włoski certyfikat jakości OSPITALITA ITALIANA Ristoranti Italiani nel Mondo. We Włoszech określa się tak podroby. Nazwa ta odnosi się do rozbioru mięsa w ubojni, kiedy to dzieli się je na ćwiartki.
W starożytnym Rzymie pracownicy rzeźników byli częściowo opłacani podrobami, wzgardzanymi przez zamożnych klientów. Zresztą pracowników lub dostawców opłacały podrobami nie tylko rzeźnie, ale także domy szlacheckie. Jako że płacono nimi, to z czasem zaczęto używać nazwy piąta ćwiartka dla wszelkich podrobów. Mieszkania w kamienicach ubogich dzielnic antycznego Rzymu pozbawione były kuchni, więc już wówczas na co dzień jadano w licznych oberżach, do których przynoszono swoje wiktuały, pozostawiając ich przygotowanie zawodowym kucharzom. Można się o tym przekonać zwiedzając wykopaliska w Pompejach, Herkulanum czy Ostii, gdzie rzuca się w oczy brak kuchni w ubogich mieszkaniach oraz wielka ilość pozostałości lokali gastronomicznych. Miasto funkcjonowało w ten sposób przez całe tysiąclecia, aż do czasów kiedy kuchnie stały się powszechne także w mieszkaniach gminu. Ten sięgający początków cywilizacji łacińskiej zwyczaj jadania poza domem pozwala zrozumieć dlaczego w całych Włoszech, a w Rzymie szczególnie, jest tak olbrzymia ilość zawsze zatłoczonych lokali.
W rzymskiej dzielnicy Ostiense w okolicach Testaccio gdzie był targ bydła, na który zjeżdżali hodowcy z pobliskich regionów, znajdowały się także ubojnie a obok nich kilkadziesiąt trattorii. To tu właśnie powstała coda alla vaccinara, czyli ogony wołowe będące jednym z kulinarnych symboli miasta. Przygotowywanie podrobów przez oberżystów zaowocowało powstaniem przepysznych dań z ich użyciem. Zresztą coda alla vaccinara jest tylko jednym z podrobów, których będąc w wiecznym mieście po prostu nie wypada nie spróbować. Koniecznie trzeba zjeść pajatę, trippa alla romana, animelle, fritto romano i oczywiście granelli (czyli smażone bycze jądra). Będąc w Abruzii, Apulii bądź Kalabrii spróbujmy Gnummariedi (pieczonych na ruszcie zrazików z podrobów jagnięcych), no i pamiętajmy że w Abruzji królują szaszłyczki z wątroby jagnięcej. Trippa to flaki wołowe, jada się je w całych Włoszech pod różną postacią: in brodo (czyli w postaci zupy) lub alla Milanese (po mediolańsku z boczkiem i fasolą) alla Fiorentina (po florencku z parmezanem) czy alla Romana (po rzymsku z miętą, goździkami i owczym serem) a nawet na zimno w postaci sałatki (trippa all’insalata). Oczywiście mieszkańcy Mediolanu, Florencji i Rzymu będą twierdzili, że to właśnie ich danie jest najlepsze. Doskonałym przykładem jest zabawny filmik, na którym kultowa już we Włoszech Sora Lella zachwala flaki po rzymsku i mówi, że te po florencku smakują jak gotowane koty (oczywiście żartując, o co nikt się nie obraził).
Trattoria Flaminia, specjalizująca się w autentycznej kuchni rzymskiej umożliwia spróbowanie trippa alla romana (flaków po rzymsku) i coda alla vaccinara (ogonów wołowych).
Napisz komentarz
Komentarze