"Każda płyta odzwierciedla stan emocji i stan ducha autora i wykonawcy z danego okresu” – Kuba Sienkiewicz o 30-leciu Elektrycznych Gitar i ich żoliborskich korzeniach.
Michał Bigoraj: Od lat śledzę Pana twórczość i wypowiedzi. Wynika z nich, że często podczas wywiadów przybiera Pan pewną pozę, nakłada maskę. Np. kiedyś w wywiadzie dla Onet.pl (w 2014 r.) powiedział Pan: „W każdym wywiadzie mówię co innego, bo wiem, że nikt tego nie sprawdzi, nie zweryfikuje. Mogę wykręcić każdą wersję wydarzeń w swoją stronę”. Ja bym prosił o szczerość. W zamian za to obiecuję nie pytać o sprawy pozamuzyczne, włącznie z Pana karierą lekarza neurologa oraz problemy i słabości. Ok? (śmiech).
Kuba Sienkiewicz: Bardzo się cieszę. Rozmawiajmy zatem.
Historia Elektrycznych Gitar łączy się z Żoliborzem. W tej dzielnicy poznał się Pan (w XLI L.O. im. Joachima Lelewela, wcześniej chodzili do Szkoły Podstawowej nr. 162 na Bielanach) z Piotrem Łojkiem. W 1977 r. założyli Panowie zespół SPiARDL (Stowarzyszenie Piosenkarzy i Artystów Robotniczych Działaczy Ludowych). Graliście najpierw tylko na gitarach akustycznych, ale z czasem pojawiły się także gitary – nomen omen - elektryczne.