Mówią, że są z Energii i wmawiają, że muszą wejść do domu i podpisać dokument odnośnie zmian energii. Stowarzyszenie Zatrasie ostrzega mieszkańców na swoim profilu na Facebooku przed akwizytorami, którzy krążą po osiedlu.
– Tłumaczą, że nie podpisanie wiąże się ze wzrostem kosztów opłat – wyjaśnia Wiktor Zając, prezes Stowarzyszenia Zatrasie, do którego również zapukali akwizytorzy. – Po przedstawieniu identyfikatora okazało się, że jest przedstawicielem Orange. Działanie pod presją, że trzeba podpisać “na już” nie pozwala lokatorom, a szczególnie osobom starszym zorientować się jaka jest taryfa, jednocześnie nie wiedząc jakie koszty ponosili wcześniej, a jakie będą po podpisaniu umowy.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego dostępu do wybranych treści. Jeśli chcesz zyskać dostęp do wszystkich artykułów, wykup prenumeratę.
Kiedy chciałam zadzwonić do siedziby Innogy, od razu uciekli
Podobnych przypadków na Żoliborzu jest o wiele więcej. – Gdy wracałam dzisiaj do domu, zastałam przed drzwiami mieszkania dwóch młodych chłopaków z teczką, którzy podawali się za pracowników Innogy – mówi Liliana Kołłątaj, przewodnik miejski po Warszawie, autorka tekstów w sekcji “Historia” Gazety Żoliborza. – Kiedy nie zaprosiłam ich do domu, zaczęli usilnie domagać się podpisania tego aneksu. Od kiedy to Innogy w ten sposób podpisuje jakiekolwiek umowy?
– Kiedy chciałam zadzwonić do siedziby Innogy, od razu uciekli – mówi nam pani Barbara, mieszkanka jednego z bloków WSM. – W dodatku koniecznie chcieli wejść do domu. Powiedzieli, że na klatce nie mogą przedstawić mi oferty.
Firmy energetyczne zalecają, by w każdym przypadku zachować ostrożność. Zawsze należy dokładnie sprawdzić identyfikator osoby, którą wpuszczamy do domu. Jeśli dokumenty wzbudzają nasze wątpliwości, należy poprosić o czas do namysłu. Według prawa można też odstąpić od zawartej umowy bez ponoszenia konsekwencji. Klient ma na to 2 tygodnie.