Miesiąc po wyborach samorządowych nie ma pewności, jak będzie wyglądała koalicja na Żoliborzu. “Spotkanie z Koalicją Obywatelską było dla nas zaskoczeniem” – piszą na swoim profilu na Facebooku działacze z Miasto Jest Nasze i zapowiadają, że nie chcą czekać, by zacząć działać.
– Okazało się, że większość naszych postulatów #niedasię zrealizować lub zajmie to wiele lat – argumentuje w specjalnym oświadczeniu klub Miasto Jest Nasze. Radni klubu, czyli Izabela Rychter, Donata Rapacka, Marta Szczepańska, Łukasz Porębski i Konrad Smoczny, chcą przystąpić do pracy niezależnie od tego, czy dzisiejsza sesja zostanie przerwana. – Aby mieć pewność, że dzielnica jest dobrze kierowana, trzeba mieć w zarządzie swoich przedstawicieli. To decyduje o tym, czy uda się zbudować partnerską, zdrową koalicję.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego dostępu do wybranych treści. Jeśli chcesz zyskać dostęp do wszystkich artykułów, wykup prenumeratę.
Działacze zaznaczają, że punkty programowe ich komitetu miały wiele wspólnego z postulatami deklarowanymi przez prezydenta elekta. – Odpowiednie decyzje Rady Miasta z pewnością mogłyby przyśpieszyć wiele prostych w realizacji postulatów – dodają przedstawiciele Miasto Jest Nasze. Działacze chcą między innymi poprawić bezpieczeństwo pieszych, opanować chaos komunikacyjny w rejonie nowego i starego Żoliborza, a do tego uporządkować kwestię nielegalnego parkowania.
Pierwszą sesję rady dzielnicy zerwano po zaprzysiężeniu nowych radnych na wniosek Koalicji Obywatelskiej. Żadna z frakcji nie zdobyła większości – 10 mandatów w Radzie Dzielnicy Żoliborza ma KO (PO + N), 6 – PiS, a 5 – MJN. Aby podejmować decyzje przez najbliższe 5 lat, niezbędnych jest minimum 11 mandatów, które dają przewagę.
fot. Mateusz Durlik