Wysłali nas do lasów miedzy Rawką a Radziejowicami, w kierunku na Skierniewice. Nie przeprowadzono rozpoznania terenu i nadzialiśmy się na wyrzutnie V-1, V-2, które tam ćwiczyły.O samym Powstaniu Warszawskim powiedział tak: „Kiedy się ktoś pyta Nas Powstańców, czy Powstanie Warszawskie miało sens, mogę z całą odpowiedzialnością odpowiedzieć, że z punktu widzenia militarnego, nie miało sensu ale z poczucia odpowiedzialności za kraj, z miłości do ojczyzny nie mieliśmy wyjścia. Był to niesamowity zryw Warszawiaków, nie sposób było nie chwycić za broń i nie walczyć o niepodległą Polskę”. Po zakończeniu Powstania trafił do obozu jenieckiego w Magdeburgu, z którego udało mu się wydostać i wrócił pieszo do Polski. Po powrocie do kraju ukończył studia medyczne i został lekarzem. fot. Facebook / Muzeum Powstania Warszawskiego
Swoje 18-ste urodziny obchodził w ogniu walki. Zmarł "Antek", 92-letni Powstaniec z Żoliborza
- 19.11.2018 16:40
Rozbrajał Niemców zdobywając broń dla powstańców. W wieku 92 lat zmarł dr Andrzej Wiczyński ps. Antek, Powstaniec Warszawski, który w czasie zrywu walczył na Żoliborzu.
"Z przykrością informujemy, że w wieku 92 lat odszedł dr Andrzej Wiczyński ps. Antek, plutonowy podchorąży, w czasie Powstania na Żoliborzu w II Obwodzie "Żywiciel" Warszawskiego Okręgu AK - zgrupowanie "Żyrafa II" - pluton osłony sztabu 227, wystawiony przez "Bojowe Szkoły" Szarych Szeregów ("Szczury Kanałowe"). Od 17 sierpnia 1944 był dowódcą plutonu" – podało Muzeum Powstania Warszawskiego na Facebooku.
Rozbrajał Niemców z broni, którą później walczyli Powstańcy
Andrzej Wilczyński cztery dni po swoich urodzinach został dowódcą plutonu osłony sztabu 227, aż do kapitulacji. W jego osiemnaste urodziny toczyły się walki z okupantami, w których brał udział. W jednym z wywiadów wspominał wzruszony, że w dorosłość musiał wejść zabijając człowieka.
Do ostatniego dnia przed Godziną „W”, brał udział w akcjach rozbrajania Niemców. Dzięki swojemu ojcu, który był dyrektorem Banku Rolnego miał dostęp do niemieckich sejfów, gdzie oprócz złota była też broń.
Przebiliśmy się tylko dzięki temu, że brawurowo natarliśmy na Niemców
Przed Powstaniem Warszawskim „Antek” rozwoził meldunki wojskowe i organizował kopanie rowów obronnych. Był również członkiem tajnej podchorążówki prowadzonej przez cichociemnych, gdzie podczas szkoleń uczył się strzelania, obsługi czołgu, a także jazdy samochodami. Kurs miał skończyć się egzaminem. - Wysłali nas do lasów miedzy Rawką a Radziejowicami, w kierunku na Skierniewice. Nie przeprowadzono rozpoznania terenu i nadzialiśmy się na wyrzutnie V-1, V-2, które tam ćwiczyły. Wyrzucały [one] rakiety próbne, które potem były wysyłane i zrzucane na Anglię. Otoczyło nas tam SS i przebiliśmy się tylko dzięki temu, że brawurowo natarliśmy na Niemców. Naturalnie egzamin zdaliśmy, ale mogło to nas drogo kosztować – wspominał egzamin na podchorążego Andrzej Wiczyński dla Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego.
Napisz komentarz
Komentarze