Zaczęło się od żyletek i noży w latach dwudziestych ubiegłego wieku, a skończyło na strzelaninach i porachunkach gangów. Barakowcy niekiedy potrafili zasiać postrach wśród pozostałych mieszkańców Żoliborza. Kilka dekad później historia zatoczyła koło, jednak jej oblicze okazało się bardziej brutalne i bezwzględne. Przechodząca zmianę ustrojową Polska stała się polem walki o wpływy i pieniądze.
W dniu zabójstwa na numer alarmowy zadzwonił anonim, przekazując informacje na temat dwóch mężczyzn w zielonych kombinezonach, którzy wsiedli do seledynowego poloneza widzianego później na Trasie Toruńskiej. Jak wynika z zapisu rozmowy, świadek udzielił informacji na temat tego, jak wyglądali mężczyźni: Tak, jeden z nich był wysoki, dobrze zbudowany, krótko ostrzyżony, z taką jakby czapeczką włosów na głowie. Drugi miał długie ciemne włosy. Ubrani byli w takie kombinezony robocze jasnozielone i przed Trasą Toruńską oni tam stali tym polonezem, bo akurat jechałem w tamtą stronę. Wyjeżdżając z parkingu, zamykałem bramę, ruszyłem stamtąd i usłyszałem trzy strzały, a ponieważ musiałem jechać inną drogą, wróciłem, widziałem człowieka leżącego przy BMW, młody człowiek z raną na głowie, i później wyjeżdżałem do Broniewskiego i oni tym polonezem nawet tak ostro mnie wyprzedzili.
„Ksiądz”, żądny łatwych pieniędzy, umiejący wymusić posłuszeństwo, założył grupę przestępczą, która zbierała haracze, kradła samochody i handlowała narkotykami.
Elektryk, który zatrząsł Żoliborzem